- Jak ty cholera.. Mogłam się tego spodziewać. - mruknęła Angie, zakładając ręce na piersi. German w duchu ucieszył się z ponownego spotkania z blondynką, ma zajęcie. Uśmiechnął się do Angeles.
- Mi również miło cie widzieć... - zaczął, lecz nie dokończył, gdyż nie wiedział jak blondynka miała na imię.
- Angie.. Panie Castillo. - ukłoniła się przed nim, na co on parsknął śmiechem. Wkurzyła ją jego swobodna postawa wobec niej. Już miała przejść obok bruneta i dać sobie spokój, lecz ten złapał ją za nadgarstek. Jego dłoń była ciepła, przez co Angie zadrżała.
- Czego? - odczepiła jego dłoń, od własnego nadgarstka i patrzyła na mężczyzne pytającym wzrokiem.
- Zapraszam na kawę.. W ramach przeprosin za moje.. haniebne zachowanie.. - powiedział, a Angie nie wiedziała co odpowiedzieć. To tylko kawa, nic więcej. Zacisnęła wargi, na co German uśmiechnął się triumfalnie. Zwykle kobiety zgadzają się od razu, a tu proszę.. Wyjątek to Angie, blondynka o niezwykle błękitnych oczach i trochę innym charakterku od innych.
- Zgoda. - rzekła po chwili i ruszyła alejką. - No idziesz? - zapytała, stojącego nadal na uboczu alei Germana. Z uśmiechem na ustach, podbiegł do blondynki i wspólnie ruszyli do pobliskiej kawiarni.
Papiery porozrzucane po pokoju, gitara leżąca na łóżku i książki rozłożone na biurku. To oznacza jedno.. Maria zabrała się za uczenie. Szkoła muzyczna to nie są przelewki. Nauka to najważniejsza rzeczy, by się skoncetrować. Tym razem przychodziło jej to ciężej niż zwykle, gdyż myślami była przy swoim chłopaku. Tak, by chciała teraz spacerować z nim po parku, rozkoszować się wczesną jesienią no i jeszcze.. Poczuć jego bliskość. Odgarnęła kosmyk za ucho i zaczęła robić trudne równanie z trygonometrii. Może wymknie się z domu? Bo znając życie mama jej nie puści.. Oczy jej nagle rozbłysły. Wzięła kluczyk z pudełka i zamknęła pokój. Mimo bałaganu, zaczęła rozrzucać ubrania po nim, by znaleźć coś odpowiedniego na wyjście. W końcu gdy się udało, otworzyła okno i zwinnie zeszła na dół. Gimnastyka i balet czasem się przydaja.. Wyszła z ogrodu szybkim krokiem, ruszając w stronę parku, gdzie być może znajduje się German.
- A więc powiadasz, że czasem ta praca jest nudna? - zaśmiała się Angie z zdania Germana. Inżynier zacisnął palce na kubku z kawą. W każdej chwili ta blondynka, wyglądająca na anioła, może wyprowadzić go z równowagi.
- Niestety, ale tak - odpowiedział, na co Angie zaśmiała się jeszcze głośniej. - Nie rozumiem cię. - dopowiedział, gdy blondynka wycierała chusteczką kąciki oczu.
- I bardzo dobrze.. Bo dla mnie ważne jest to, by nikt mnie nie rozumiał. - wytłumaczyła prosto Angie, zakładając nogę na nogę. Na pewno jej humor poprawił się, na zaproszenie na kawę. Nie za często jakikolwiek facet ją zapraszał na kawe czy co innego. Poprawiła włosy i wzięła łyk ciepłej cappucino.
- A ty powiadasz, że uczysz sie w szkole muzycznej? - zapytał mężczyzna, próbując co nie co dowiedzieć się o Angie. Kiwnęła głową, nie odrywając ust od kubka z ciepłym napojem. Kawa była dla niej rozluźnieniem. Gdy się denerwowała ją piła, tylko nie przy swej matce.. Nie toleruje takiego czegoś, jak kawa.
- Może znasz.. Albo nie.. - zrezygnował mężczyzna, a Angeles podniosła pytająco brew.
- Czy znam twoją dziewczyne? Możliwe.. - zachichotała, na co Germana rysy stały się łagodniejsze. Nigdy nie słyszał tak słodkiego chichotu u żadnej kobiety. - No dobrze.. Miło było, ale muszę już iść. - oznajmiła kobieta, wstając od stołu. German postąpił podobnie i razem z nią wyszedł z kawiarni.
- Może cię odprowadzę? - zapytał, gdy szli powolnym krokiem przez park.
- Nie potrzebuję ochroniarza - odpowiedziała złośliwie Angeles, odwracając się w stronę bruneta. Uśmiechnął się z tego, że udało się mu tak jakby "zakolegować" z Angie.
- No dobrze.. Dziękuję za miło spędzone popołudnie - rzekł, po czym pocałował policzek blondynki i odszedł w drugą stronę. Kobieta nie wiedziała jak zareagować.. Miejsce w którym German dotknął jej policzek stało się intensywnie czerwone i paliło ją. Poczuła podniecenie wobec młodego, sławnego inżyniera. Z nieśmiałym uśmiechem ruszyła w stronę domu, myśląc o "pasztecie Castillo".
Maria oparła się o drzewo i poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Przed chwilą chłopak Marii, pocałował inną kobietę! W jej środku wzbierał się smutek i złość. Wiedziała, że musi się dowiedzieć kim jest kobieta. A przede wszystkim powinna ostro wygarnąć Germanowi..
~§~
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Za błędy przepraszam, ale piszę na szybko, bo w każdej chwili moja mama może wrócić do domu :D
Nie wiedziałem co tutaj napisać, ale mam nadzieję, że się podoba, więc...
Komentujcie!
ciao tu Maciek
Z troszkę innej perspektywy - Germangie.
sobota, 11 stycznia 2014
Rozdział 2
środa, 8 stycznia 2014
Rozdział 1
Angeles weszła do domu i od razu opadła na kanapę. Czuła ból w kostce, który raz wzrastał, a raz malał.
- Angie, to ty? - blondynka usłyszała krzyk swojej mamy, więc z wysiłkiem wstała.
- Tak, tak - odkrzyknęła i podskakując na jednej nodze, wpadła do kuchni. Mama Saramego w zwyczaju o tej godzinie robiła obiad, który zawsze był smaczny i zdrowy. Angelika, bo tak zwała się mama Angie i Marii, spojrzała na córkę i westchnęła.
- Znowu musiała zostać? - męczyło ją to, że jej córka stale chodzi na zajecia dodatkowe. Ponownie wróciła do przyprawiania zupy, zaś Angie usiadła na krześle przy stole i rozmasowywała sobie kostkę.
- Coś ci się stało? - zapytała mama, kątem oka zerkając na córkę.
- Wpadł na mnie Paszt.. Znaczy w własnej osobie German Castillo - wypowiedziała jego imię z pogardą, a rysy twarzy, na samą myśl o tym facecie, robiły się ostrzejsze. Angelika się zaśmiała, mieszając nadal zupę.
- Jaki on jest? Wiesz na żywo.. - zapytała dociekliwie, siadając naprzeciw swojej córki.
- Mamo.. - jeknęła, lecz potem zachichotała i streściła całe zajście. Najlepszą przyjaciółką Angie była jej siostra i mama. Zaś przyjacielem jedyny i niepowtarzalny - Pablo Gallindo. Mama uważnie słuchała blondynki i wcale się nie zdziwiła, jak się dowiedziała, że Castillo ma kobietę.
- Pewnie wiele już miał - rzekła Angeles i wzięła opatrunek z szafki. - Ile on musi ważyć ugh - powiedziała żartobliwie, masując ponownie kostkę. Mama tylko się uśmiechnęła, a po chwili obie usłyszały trzaśnięcie drzwi, a do kuchni weszła brunetka. Maria Saramego. Najstarsza córka państwa Saramego. Do tego bardzo utalentowana.. I piękna. Angie zwykle zazdrościła swojej siostrze urody, lecz szybko jej przeszło. Dorosła.
- Przepraszam za spóźnienie.. - przerwała, by ucałować policzek mamy, po czym mój. - Lecz zostałam zatrzymana przez Corillego i.. nie ważne - na jej policzki wstąpiły rumieńce oraz nieśmiały uśmiech pojawił się na jej twarzy. Angelika, tego nie zauważyła, zaś Angie wszystko dobrze widziała. Maria się zakochała!
- Dziękuję - powiedziały jednocześnie, gdy mama podała im zupe. Zaśmiały się i zaczęły jeść. Maria unikała wzroku swojej siostry, która akurat stale na nią patrzyła. Po obiedzie brunetka zamknęła się w pokoju i mimo próśb Angie nie wpuściła jej. Nie lubiła rozmawiać o swoich uczuciach. Maria usłyszała jak ktoś przekręca klucz w zamku, a po chwili do pokoju weszła Angeles.
- Angie - jeknęła Maria, a blondynka się uśmiechnęła, zamykając drzwi. 19-latka usiadła obok swojej siostry na łóżku i wpatrywała się z zaciekawieniem.
- Dobrze.. Mam chłopaka - rzekła spokojnie brunetka, a Angie pisnęła z radości. - Nic więcej ci nie powiem - założyła ręce na piersi i odwróciła głowę w stronę okna.
- Nic więcej mi nie potrzeba - oświadczyła dumnie blondynka i już miała wychodzić, ale zatrzymała się w futrynie drzwi. - Wymień zamek.. Jak coś - zaśmiała się, wybiegając z pokoju.
Młody Castillo siedział za stołem i "słuchał" wykładów ojca na temat inżynierii w Hiszpanii. Lecz tak naprawdę myślami był przy dziewczynie, która przypadkowo przewrócił. Ma dziewczyne, a myśli o innej.
- German - ojciec potrząsnął jego ramię, a Castillo szybko się ocknął.
- Przepraszam tato, ale teraz nie mam głowy na myślenie - odparł mężczyzna i wstał od stołu. Nie ma głowy, nie ma. Wyszedł z domu, wyjmując telefon z kieszeni. Wybrał numer swojej dziewczyny i czekoał aż odbierze.
- German.. Hej - usłyszał jej głos w słuchawce i automatycznie się uśmiechnął.
- Może wyszłabyś na jakiś spacer? - zapytał niemal błagalnie, lecz ona westchnęła.
- Nie mogę, muszę zostać się pouczyć, przepraszam - powiedziała, a German posmutniał.
- Rozumiem, to do zobaczenia - rozłączył się i powoli szedł po parku, aż na kogoś nie wpadł...
~§~
Dziękuję wam za miłe komentarze :))
Nie uważam, że moje pisanie jest jakieś doskonałe.
Kolejny rozdział również może jutro ;DD
Komentujcie!
ciao tu Maciek
wtorek, 7 stycznia 2014
CIAOOO :3
Witam wszystkich fanów Germangie :)
Jestem Maciej, Maciek, Maciuś i tak dalej.. Mam 17 lat, lecz za niedługo będę już dorosły.
Pewnie większość osób myśli - "Co 18-latek i Violette?" "ciota". Zostawcie to dla siebie.. Będę pisać o Germangie. Zainspirowały mnie do tego dziewczyny :z aska :) A do oglądania moja kuzynka :)
Jutro zmienie wygląd bloga i wstawie rozdział :)
Ciao :*
Prolog
"Życie jest pełne niespodzianek, komplikacji czy innych bezsensu rzeczy. Każdy dorosły człowiek miał styczność z tymi oto sytuacjami. Mi akurat przyjawiła się niesamowita niespodzianka. Zostałem inżynierem dokładnie rok temu i jestem z tego niesamowicie dumny" - mówi 23-letni German Castillo, jeden z najmłodszych inżynierów na świecie"
- Taa, szczere - prychnęła 19-letnia Angeles Saramego, a gazetę wyrzuciła do kosza. Nie przepadała za Castillo, mimo iż go nie znała. Przez sławę pewnie się zmarnował, zresztą jak każdy. Kobieta o jasnych blond włosach kroczyła przez park w stronę swojego domu. Po zajęciach, lubiła chodzić przez ten pełen natury ogród. Zwykle towarzyszyła jej siostra, ale ta niestety miała więcej lekcji. María Saramego, siostra starsza od Angie o niecałe dwa lata. Pan Corillo już przepowiada jej świetlaną przyszłość. Co się dziwić z takim głosem, można wszystko.
Blondynka wdychała to świeże powietrze, obserwowała ptaki czy inne zwierzęta mieszkające w tym parku. W pewnym momencie stanęła na środku ścieżki i przymknęła powieki, wsłuchując się w śpiew tutejszych ptaków.
Młody inżynier pędził na uniwersytet niosąc bukiet róż dla swojej ukochanej. Poznał ją dwa tygodnie temu, ale już są razem. Są do siebie tacy podobni, jak dwie krople deszczu. Skręcił w ścieżkę prowadzącą przez park, nie zwalniając tempa. Spojrzał na zegarek, przez co nie zauważył na środku drogi blondynki, która wsłuchiwała się w śpiew ptaków. Wpadł w nią, przez co oboje się przewrócili. Nieszczęsnie on upadł na niej.
- Złaź ze mnie, ty tłusty pasztecie - warknęła Saramego, odpychając od siebie zdezorientowanego sytuacją faceta. Wstała i z wielką wściekłością czekała, aż łaskawie ją przeprosi.
- Jesteś mądra? Stoisz na środku ścieżki jak słup - powiedział, starając się zachować normalny ton. Dziewczyna wyjęła z włosów płatki kwiatku, które po spotkaniu z głową Angeles nie przetrwały.
- To chyba pana.. - urwała, podając mu płatek róży. Dopiero teraz zauważyła, kto na nią wpadł. "Przecież to ten sławny, młody inżynier.. Pasztet Castillo, znaczy German Castillo. Widać, że tamto zdjęcie na gazecie zostało przerobione.. Przecież było one zrobione z dwa dni temu." - pomyślała kobieta. Jego oczy były koloru mlecznej czekolady. Czarne włosy przez upadek, zostały rozwiane w kilka stron. Kontury twarzy miał łagodne, chociaż z każdą chwilą stawały się ostrzejsze.
- Odda mi pani pieniądze za te róże.. - rzekł Castillo i jeszcze raz spojrzał na złamaną łodyge kwiatka. Blondynka się zasmiała i odgarnęła kosmyk włosów z czoła.
- Ja? Po co? Pan i tak jest bogaty - powiedziała z nutką wyrzutu. Tym razem to German się jej przyjrzał. Wyglądała na 18, 20 lat. Włosy blond, oczy błękitne.. Wyglądała na kruchą i delikatną kobietę, lecz Castillo poznał już jej prawdziwe oblicze.
- Masz racje - przyznał po przeglądaniu się jej. Kobieta uśmiechnęła się triumfalnie, lecz po chwili znowu przybrała poważną minę.
- Idź pan do ukochanej, pewnie czeka - ponownie się zaśmiała i ruszyła w drugą stronę, tym razem patrząc przed siebie. Idiota. Tak, teraz o nim myślała. Natomiast.. Nieznajoma blondynka zaintrygowała Germana. Normalna kobieta, by już się rozpłynęła na widok młodego, przystojnego faceta. A ona.. Z szczerym uśmiechem i powolnym krokiem ruszył do szkoły muzycznej.
~§~
Postanowiłem napisać taki niby prolog :)
Uprzedzam, że może mi coś nie wyjść, bo:
1. Jestem chłopakiem xD
2. Jestem stary
3. Mogę poplątać różne rzeczy
Mam nadzieję że się podoba, więc.. Komentujcie!
ciao tu Maciek